
Ale chwilę później pomyślałem, ze to niemożliwe. Nikt trzeźwy na umyśle nie zostawiłby tego wora pełnego odpadów w centrum miasta. To musiał być jakiś grubszy kałmuk! Walił piwo z Biedronki, a puszki ulokował razem z resztą śmieci. Rankiem cały ten plastik, wybierając puszki i rozrywając worek, rozprowadził po okolicy jakiś drugi kałmuk, miejscowy zbieracz "amelinium".
Optymistyczne akcenty są dwa! Mój telefon do Straży Miejskiej pomógł - po godzinie 14:00 bajzel uprzątnięto. Raduje też fakt, że skretyniały fan grilla nie wyrzucił tego wora śmieci do rzeki, a mógł...
Poniżej fotki i link do wpisu w którym opisuję problem śmieci:
Płać i płacz zjadaczu (5 grudnia 2013 r.)

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz