piątek, 30 czerwca 2017

Brama czasu, czy zwykła stara futryna?

Co to jest?
Kiedy opublikowałem na swym facebookowym profilu tę fotografię nie sądziłem, że sytuacja potoczy się właśnie w ten sposób. Zdjęcie przedstawia kloc drewna wycięty ze starej futryny jakiegoś budynku. To oczywiste! Ale czy na tym zdjęciu widać coś jeszcze? Zapytałem więc prowokacyjnie: Co to jest?
Odpowiedziało blisko 70 osób. Spośród nich większość dostrzegła na zdjęciu kloc drewna wycięty ze starej futryny jakiegoś budynku. Kilka osób precyzowało: jeden zawias do okna, drugi do okiennicyprawdopodobnie z wejścia balkonowego; możliwe, że z gankukawałek futryny/okiennicy gdzie h = ok. 25 cm, fragment futryny od drzwi do komórki lub garażuczęść futryny wierzei od stodoły. Inni puścili wodze fantazji. Obstawiali, że to hydrowodo targacz do matiza, książka otwierająca ukryte przejście w regale, wichajster od bulbulatora, fragment futerału po kontrabasie, wrota do Narnii, drzwi do lasu, gwiezdne wrota, strugarkahebel.
Jedna osoba próbowała bezskutecznie zlokalizować budynek z którego pochodzi ten fragment futryny, inna skonstatowała tylko, że to było coś, co warto zachować w czasach plastiku i chińszczyzny. Jeszcze ktoś inny triumfalnie ogłosił: My wiemy, ale młodzi z ery okien i drzwi plastikowych obsadzanych na pianki... nie ma szans. Jeden pan uparcie twierdził: To jest kura Panie Generale!
Gdybym za prawidłową odpowiedź uznał metaforę wygrałoby stwierdzenie, że na fotce widać bramę czasu. Ale prawidłowa odpowiedź pojawiła się tylko raz. To ślad po mezuzie.
Ślad po mezuzie z kamienicy
przy ul. Rynek w Radzyniu Podlaskim
Dwa lata temu pojawił się w Radzyniu z rodziną i przewodnikiem wnuk jednego z radzyńskich Żydów. Wnuk radzyniaka, który wyemigrował stąd w latach dwudziestych. Przyjechał z Australii. Tak długo chodził po naszym miasteczku, od jednych starych drzwi do drugich, aż to znalazł. Niewielki, prawie niewidoczny, ukośny ślad na futrynie jednej z kamienic przy Rynku, zwanym dziś "starym pekaesem". Namacalny dowód na to, że siedemdziesiąt osiem lat temu żyli w tym miejscu pobożni żydzi. Ślad ów to pozostałość po mezuzie - małej, blaszanej kapsułce, w której schowano krótki fragment Tory - świętej księgi żydów.
Goście z Australii wyjechali z Radzynia z mnóstwem zdjęć i wspomnieniami z miasta, o którym pradziadek nie opowiadał. Cała bowiem jego rodzina, ta którą zostawił w Polsce, zginęła w Holokauście. Ślad po mezuzie trwał jeszcze dwa lata.
Radzyń Podlaski, ul. Rynek
Niedawno kamienica zyskała nowego właściciela i szansę na kolejne życie. Kiedy to spostrzegłem było już za późno. Nowe, estetyczne, plastikowe drzwi otwierały się i zamykały, wpuszczając i wypuszczając robotników odnawiających wnętrza. Spytałem o właściciela. Ze środka wywołano mężczyznę po czterdziestce, który razem z robotnikami pracował nad wykończeniem. Na pytanie o drzwi zmieszał się nieco. Przyznał, że zarazem są i ich nie ma. 20 kilometrów poza Radzyniem zostały pocięte na opał i czekają na stosie z innym drewnem. Pojechałem tam następnego dnia. Stos okazał się więcej niż okazały, ale właściciele wyrozumiali. Gospodyni potrzymała na rękach mojego dwuletniego syna, pożyczyła latarki (stos znajdował się pod wiatą, a zbliżała się godzina 21.00) i zadeklarowała, że jeśli tylko znajdę interesujący mnie fragment będę go mógł sobie zabrać. Wlazłem więc na ten stos i rozejrzałem się wokoło. Było to prawdziwe cmentarzysko starych okien i drzwi, framug, ościeżnic, futryn, parapetów i okiennic. Mnóstwo zawiasów i sterczących gwoździ. Podniosłem pierwszy fragment, przyświeciłem "bateryjką" i wiedziałem już, że mogę zejść ze stosu. Znalazłem to, po co tam przyjechałem. Tylko co z tym teraz zrobić?
Ślad po mezuzie w futrynie budynku przy ul. Moniuszki w Białej Podlaskiej.
Fot.: aloszak-szerokitrakt.blogspot.com

Mezuza. Fot.: commons.wikimedia.org




czwartek, 22 czerwca 2017

Czy to już czas wpinania orderów?

20 czerwca 2017 roku po raz trzeci (po roku 2015 i 2016), Rada Miasta Radzyń Podlaski oceniała zarządzanie miastem przez Burmistrza Jerzego Rębka. Po blisko 3 latach rządów Rębka w Radzyniu, uznałem za słuszne i zaproponowałem radnym z którymi współpracuję, porównanie efektów pracy naszego włodarza z pracą jego kolegów po fachu z najbliższych miast.
Radzyń i jego "dobrodziej" z orderem
Wspólnie przygotowaliśmy 6 pytań i wysłaliśmy je do 10 gmin (9 miast i jednej gminy wiejskiej). Na liście miejscowości znalazły się: Radzyń Podlaski, Międzyrzec Podlaski, Biała Podlaska, Łuków, Parczew, Lubartów, Włodawa, Stoczek Łukowski, Terespol i Wisznice*. Z Włodawy i Międzyrzeca do czasu sesji nie otrzymaliśmy odpowiedzi. Pozostałe urzędy w ustawowym terminie przysłały odpowiedzi na następujące zapytania:
  1. Bardzo proszę o informację dotyczącą wysokości środków na inwestycje pozyskanych w Gminie X ze źródeł zewnętrznych, od roku 2015 do chwili obecnej.
  2. Bardzo proszę o informację dotyczącą wartości zrealizowanych w Gminie X inwestycji w latach 2015-2016.
  3. Bardzo proszę o informację czy w Gminie X realizowany jest budżet partycypacyjny (obywatelski), a jeśli tak to od ilu lat i ile wynosiła kwota środków przeznaczona na ten cel w latach 2015 i 2016.
  4. Bardzo proszę o informację czy samorząd Gminy X wydaje w formie drukowanej biuletyn informacyjny lub innego rodzaju gazetę, a jeśli tak to ile kosztowało jej wydawanie w 2015 i 2016 roku.
  5. Bardzo proszę o informację dotyczącą wartości środków budżecie Gminy X przeznaczonych na promocję w latach 2015-2016.
  6. Bardzo proszę o informację dotyczącą ilości środków przeznaczonych na utrzymanie zieleni miejskiej w Gminie X w latach 2015-2016.
Uzyskane odpowiedzi - każdą z wartości - przeliczyliśmy na procentowy udział w całości budżetu danej gminy. Wysokości budżetów w 2016 roku są bowiem dostępne w sprawozdaniach burmistrzów i prezydentów miast oraz wójtów gmin, w Biuletynie Informacji Publicznej. 
W ten sposób udało nam się porównać skalę inwestycji w 2016 roku i efektywność w pozyskiwaniu środków zewnętrznych na inwestycje. W tym zestawieniu Radzyń wypada blado. Niedużo inwestycji (co Burmistrz tłumaczył przez pierwsze dwa lata swego urzędowania zapaścią finansów gminy) i zupełnie mizerny wynik pozyskiwania środków zewnętrznych.
Wykres nr 1: Wartość inwestycji w 2016 r.

Wykres nr 2: Środki zewnętrzne na inwestycje pozyskane w 2016 roku.
Co powinny nam mówić te dane? Obrazują one w jakim stopniu skupiano się w Radzyniu na inwestycjach, czyli realizowaniu potrzebnych mieszkańcom projektów - ulic, chodników, infrastruktury miejskiej, renowacji miasta (w tym głównego zabytku - pałacu Potockich). Sposobu w jaki Burmistrz Rębek odnosi się do potrzeb mieszkańców dopełnia fakt braku budżetu obywatelskiego, czyli sposobu na angażowanie mieszkańców w podejmowanie w mieście decyzji. Radzyń - mimo zapowiedzi w programie wyborczym burmistrza - w latach 2015-2016 - nie przeznaczył nawet 0,5% ze środków jakimi dysponował na budżet partycypacyjny, aktywizujący radzynian.
Wykres nr 3: Budżet partycypacyjny w 2015 lub 2016 roku.

Na co więc Jerzy Rębek wydawał pieniądze w 2016 roku? Sporo z nich przeznaczono na promocję: promocję własną burmistrza i promocję miasta. Wystarczy zerknąć na wnioski płynące z analizy odpowiedzi na trzy kolejne pytania.
Radzyń jako jedno z nielicznych miast w okolicy wydaje gazetkę promującą działania urzędu miasta (jest to więc promocja miasta w mieście, czyli promocja burmistrza).
Wykres nr 4: Koszt wydawania gazet w 2016 r.
Koszty promocji, czyli działań, które powinny mieć na celu przyciąganie do Radzynia turystów, inwestorów i nowych mieszkańców były w 2016 roku znaczące, choć nijak nie przełożyły się na ilość gości w hotelach, powstałych miejsc pracy i założonych firm, czy nowych meldunków. Z pewnością przybyło jednak dzięki tym środkom tabliczek na Placu Wolności. Burmistrz bowiem ze środków na promocję hojnie pomagał finansowo stowarzyszeniu "Podróżnik" radnego Roberta Mazurka. Moim zdaniem jest to co najmniej nieefektywne wydawanie sporych pieniędzy. Ostateczną ocenę pozostawiam mieszkańcom.
Wykres nr 5: Koszt promocji gminy w 2016 r.
Ostatni wykres z danych które uzyskaliśmy obrazuje ilość środków wydanych na utrzymanie zieleni. Było to ponad czterysta pięćdziesiąt tysięcy złotych (450 000 zł!), czyli 0,81% naszego budżetu. Kwota zawrotna! Szczególnie w mieście, które podobno boryka się z ogromnymi kłopotami finansowymi. Kwiaty pięknie pachną i ładnie wyglądają, ale równo przycięte trawniki i drzewa dające chłód w upalne dni są równie piękne a nie generują tak wysokich kosztów utrzymania. 
Wykres nr 6: Koszt utrzymania zieleni w 2016 r.

Wniosek z uzyskanych danych płynie jeden. Burmistrz Jerzy Rębek w 2016 roku zasypał Radzyń propagandą (biuletyn) i kwiatami (klomby, dyplomy i piękne przemówienia). Brakowało natomiast wizji rozwoju miasta, rzetelnej pracy nad pozyskiwaniem środków i realizacji wyborczych obietnic. Dlatego z nadzieją na inne dane w 2017 roku, oceniając Burmistrza i jego pracę w 2016 roku, wstrzymałem się od głosu.

*Do wykresów, które są jedynie ilustracją naszych wniosków, trafiły tylko wybrane miejscowości. Całość informacji na podstawie których dokonaliśmy oceny działań Burmistrza Rębka w 2016 roku prezentuje poniższa tabela.
Tabela nr 1: Komplet danych z 8 gmin.

"Wiejska" ciekawostka
Pewnie zwrócili Państwo uwagę na dane z gminy wiejskiej Wisznice - pokolorowane na wykresach na zielono. Gmina ta, mimo zupełnie niedużych środków wydanych na promocję regularnie zdobywa nagrody jako najlepszy samorząd (Perła Samorządu w 2016 roku i Super Samorząd w 2017 roku). Bo nie ilość pieniędzy na promocję świadczy o sile gminy, a ilość pozyskanych funduszy na inwestycje. W Wisznicach było to aż 17,5% budżetu w 2016 roku. W Wisznicach też to mieszkańcy i ich potrzeby są na świeczniku (fundusz sołecki ma się świetnie). W Radzyniu zaś na świeczniku jest Burmistrz i jego zasługi. Tak! Otwórzcie Państwo którykolwiek z numerów biuletynu Radzyń. Choćby ostatni, gdzie Jerzy Rębek na pierwszej stronie chwali się orderem. Brawo! Jesteśmy tacy biedni w Radzyniu, ale pękamy z dumy panie Burmistrzu!

czwartek, 1 czerwca 2017

Uroczyście oświadczam i obiecuję!



Uroczyście oświadczam! Nie mam nic przeciwko krzyżom. Jestem natomiast przeciwny wydawaniu publicznych pieniędzy na krzyże. Krzyż powinien powstać z pieniędzy ze zbiórki publicznej - nie z budżetu miasta. A tych 150 tys., które miasto wydało na krzyż i wyda na skwerek z kamieniem powinno trafić na coś przydatnego publicznie - np. place zabaw i ich remonty przy przedszkolach. Zapominam jednak, że przedszkolaki nie głosują, a rodzice nie mówią kazań... Widzieliście już tekst w radzyńskiej "gadzinówce", który ma mnie zniszczyć? :) Pozdrawiam Urbana w spódnicy, autorkę tekstu i jej pryncypała.

Paszkwila na moją osobę, napisanego przez Annę Wasak za publiczne pieniądze i wydanego w finansowanej z tego samego źródła gazetce, znajdziecie tu: https://issuu.com/ (str. 2)
Fajną ripostę Andrzeja Kotyły, na której napisanie ja nie mam ani potrzebnego polotu językowego, ani czasu przeczytacie tu: http://opinie.news/
PS. Już wkrótce na moim blogu zagości nieco więcej życia. Uroczyście obiecuję!

wtorek, 28 lutego 2017

O zamiataniu śmieci pod dywan


Śmieci to bardzo złożone zagadnienie. I mówię tu nie tylko o śmieciach jako kupie rupieci, ale też o problematyce jaką jest ich wytwarzanie i zagospodarowywanie w społecznościach. 27 lutego na sesji Rady Miasta Radzyń Podlaski mierzyliśmy się z tym tematem na poważnie. Wątków jest tak dużo, że zwykłemu Kowalskiemu czy Jakubowskiemu trudno to wszystko ogarnąć. Spędziłem przed sesją (wspólnie z radnymi Bożeną Lecyk i Markiem Zawadą) kilka dni na analizach, telefonach, lekturze, kalkulacjach i rozmowach. Na sesji zrobiliśmy wszystko (w naszej opinii), co mogliśmy, aby istotę problemu naświetlić przed Radą, Burmistrzem i mediami (czyli mieszkańcami) w jak najlepszy sposób, i aby doprowadzić do podjęcia kroków w celu rozwiązania problemu jaki Radzyń Podlaski ze śmieciami ma. Tutaj chciałbym to w sposób syntetyczny uporządkować. Wszystko po to, aby każdy mieszkaniec mógł sobie wyrobić własne zdanie.

PO PIERWSZE:
Problem śmieci to w Radzyniu problem poważny. Dużo poważniejszy niż np. w Łukowie. Na czym on polega? Ano na tym, że z jednej strony śmieci segregować musimy, a z drugiej, że bardzo nam się nie chce z tym bawić. Musimy, bo zmuszają nas do tego unijne dyrektywy. Do 2020 roku, pod groźbą bardzo poważnych kar, kraje UE - w tym Polska - zobowiązały się osiągnąć poziom odzysku papieru, szkła, metalu i tworzyw sztucznych w wysokości 50%. Dziś jest to ok. 26%. Tempo zmian in plus to 0,7% rocznie... Zrobi się samo? Nie sądzę! Recykling, czyli ponowne wykorzystanie odpadów, jest też konieczny, bo nikt nie lubi jak mu sąsiad pali w piecu plastikiem, albo na wypadzie do lasu z dziećmi natyka się na stertę butelek, puszek po farbach i starą lodówkę. Wreszcie - trzeba segregować odpady, bo nie stać nas na marnowanie tak dużej ilości cennych surowców. W Radzyniu dziś odzysk surowców mamy na poziomie 17%...

PO DRUGIE:
Śmieci to nie tylko zabawa, ale i koszty. W Radzyniu (statystycznie) lubimy zadeklarować segregację, a potem trochę namieszać, tzn. dorzucić trochę śmieci kuchennych do papieru, a papieru do kuchennych. Jeśli nie Wy, to z pewnością robi tak ktoś z Waszych sąsiadów. Szczególnie w spółdzielniach mieszkaniowych, gdzie problem ten jest dość jaskrawy, a służy mu anonimowość wyrzucania śmieci do wspólnych śmietników. W efekcie płacimy miastu mniej (bo segregujemy), ale miasto oddając odpady do Zakładu Zagospodarowania Odpadów Komunalnych (ZZOK) widzi "czerwone światło" i płaci jak za śmieci niesegregowane. Niestety burmistrz nie ma tyle śmiałości (i instrumentów), aby upomnieć się u takich mieszkańców o pieniądze, które musiał w ZZOK dołożyć. Łatwiej mu jest obciążyć nas wszystkich (sic!). Efekt na koniec 2016 roku był taki, że w miejskiej kasie zabrakło 370 tysięcy! Stąd podwyżki, które właśnie nadeszły. Ale o tym za chwilę. Dotychczas każdy mieszkaniec który segregował śmieci płacił 7 zł, a niesegregujący (np. Robert Mazurek - o czym pochwalił się na sesji) 14 zł. Teraz, żeby zasypać dziurę w budżecie miasta wywołaną przez wszystkich, którzy niesegregują i udają, że to robią, ceny podniesiono. Zapłacimy 9 i 18 złotych. Czy to przekona niesegregujacych Robertów Mazurków do zmiany nastawienia? Nie sądzę! Co ich może do tego skłonić? O tym również za chwilę.

PO TRZECIE:
Segregacja segregacji nierówna. Załóżmy, że zadeklarowaliście segregowanie. Płacicie 7 zł, a płacić będziecie 9 zł. Dzielicie śmieci na odpady kuchenne (1 kubeł), papiery i plastiki (2 kubeł), szkła (3 kubeł). Do czwartego kubła w teorii powinny trafiać tylko kurz z podłogi, podpaski, pampersy i zużyte prezerwatywy. To są właśnie frakcje. Uzasadniając podwyżkę cen za odpady segregowane burmistrz Rębek powoływał się na wzrost cen po jakich odpady przyjmuje od miasta ZZOK. Dopuścił się tym samym manipulacji. Faktycznie podrożał tam bowiem jedynie odbiór zużytych opon (ile zużytych opon oddajecie rocznie? Ja statystycznie jedną), popiół (w sezonie zimowym oddają tylko mieszkańcy domów jednorodzinnych), zmieszany gruz budowlany (oddajemy raz na kilka lat) oraz np.: odpady z czyszczenia ulic, za które płaci miasto z innych pieniędzy i nie może tym obciążyć mieszkańców w ramach płatności za ich śmieci. Odpady biodegradowalne potaniały o 50% (sic!). Ceny za odbiór tektury, metalu, plastiku i szkła nie zmieniły się. Manipulacja pełną gębą! [Tu link do cennika ZZOK]. Co istotne - zdrożały śmieci niesegregowane, a także ta nieszczęsna frakcja z 4 kubła - pozostałe odpady zbierane selektywnie. Dlaczego to ważne? Ano dlatego, że mieszkańcy Radzynia produkują odpadów w tej frakcji BARDZO DUŻO! Czy to znaczy, że zużywają mnóstwo prezerwatyw i pampersów. Raczej nie! Prawdopodobnie oddają w ramach tej frakcji mnóstwo zmieszanych odpadów (kolor pomarańczowy na wykresie). Żeby zrozumieć na czym polega problem spójrzcie na wykres obrazujący proporcje poszczególnych frakcji w Radzyniu i w Łukowie. 

W Łukowie czwarta frakcja (pozostałe odpady zbierane selektywnie) ma znikomy udział w całej masie segregowanych odpadów. U nas odwrotnie. W Radzyniu jest ich prawie tyle co śmieci niesegregowanych i kosztują miasto tyle samo co śmieci niesegregowane - patrz cennik ZZOK! Stąd dziura budżetowa i stąd podwyżki. Moje pytanie brzmi tak: Dlaczego burmistrz (jako najwyższy z urzędników naszego magistratu) nic z tym nie robi, nie mówi o tym, zamiata problem pod dywan?

Ciekawostką, która również wynika z powyższego wykresu jest fakt, że 16 tysięczny Radzyń produkuje niemal tyle samo śmieci co 30 tysięczny Łuków. Ktoś, coś? Jakieś pomysły jak to możliwe?

CO Z TYM ZROBIĆ?
Pomysł 1: Trzeba działać! Nie wolno udawać, że problemu nie ma. Nie wolno go bagatelizować! Trzeba współdziałać z mieszkańcami. Wspólnie pracować nad coraz wyższym poziomem odzysku cennych surowców wtórnych. Przede wszystkim dlatego, że to się opłaca! Mylił się na sesji Jacek Piekutowski mówiąc (choć nie posądzam go o niewiedzę - mówił tak, bo mu tak wygodnie), że spółdzielnia nie może na śmieciach zarabiać, nie może nic z tym zrobić, nie może śmieci dotknąć. W rzeczywistości wystarczy zdobyć odpowiednie kwalifikacje i pozwolenia, i droga do segregacji śmieci u źródła, w spółdzielniach (lub w PUK) otwarta. Trzeba tylko chcieć, wypracować model takiego działania, a efekty takiego działania mogą być potężne. Spółdzielnia sprzedając surówce wtórne i tworząc kompostowniki mogłaby zamknąć system obiegu odpadów. Co to znaczy? Ano nie musielibyśmy płacić za śmieci w ogóle, albo byłoby to bardzo tanie. Tak! To możliwe! Więcej info: https://wfos.gdansk.pl/gospodarka-obiegu-zamknietego

Pomysł 2: Zróżnicować ceny. Niskie dla segregujących i robiących to dobrze. 7 złotych, może 8? A dla tych, którym się nie chce, lub których na to stać (jak Robert Mazurek) cena powinna być znacząco wyższa. Dlatego właśnie zaproponowaliśmy na sesji (z radną Bożeną Lecyk) ceny na poziomie 7 zł za śmieci segregoweane i 24 zł za śmieci niesegregowane. Robert Mazurek słysząc naszą propozycję natychmiast poderwał się z miejsca i zadeklarował, że jutro złoży deklarację o segregowaniu śmieci. Skuteczne rozwiązanie? Skuteczne!

Pomysł 3: Wywrzeć wpływ na mieszkańców, którzy niesegregują lub tylko segregowanie deklarują (jak być może zrobi to Robert Mazurek). Rozdzielić wiaty śmietnikowe na te dla segregujących i niesegregujących. Zatrudnić osoby dokonujące wstępnej segregacji w wiatach śmietnikowych lub po prostu kontrolujących to co przynoszą mieszkańcy. Zamiast jedynie podnosić ceny i liczyć, że samo się poprawi, dajmy miejsca pracy. Ktoś powie, że to złe rozwiązanie? Można by też przyjrzeć się sposobowi kontroli odbieranych frakcji przez pracowników PUK. Na koniec trzeba mieć wreszcie odwagę obciążyć kosztami źle zakwalifikowanych śmieci spółdzielnię, wspólnotę lub mieszkańców, którzy odpady źle segregują i myślą, że tak przejdzie!

Głosami radnych PiS ceny ustalono na poziomie 9 i 18 złotych. W oderwaniu od prawdziwych problemów ze śmieciami obciążono wszystkich mieszkańców Radzynia w jednakowy sposób +30% do ceny śmieci. Tylko po to, aby zasypać dziurę budżetową. Warto podkreślić, że inne gminy i miasta (Łuków) cen za śmieci nie podnoszą. Bo i nie mają takich samych kłopotów. Szkoda, że nasz burmistrz zamiast po męsku się z problemami zmierzyć, zamiata śmieci pod dywan.

środa, 22 lutego 2017

Radzyń do rewitalizacji!

Fot. Pałac Potocich (http://lublin.tvp.pl/)
Są momenty, kiedy trzeba się spierać, ale nie brakuje i takich, kiedy trzeba się WSPIERAĆ. Wczoraj (21.02.2017) ruszyły, nieco już spóźnione, konsultacje Miejskiego Programu Rewitalizacji. Na spotkaniu podano sporo informacji. W tym kilka ważnych. Na przykład taką, że propozycje działań i inwestycji, które zostaną włączone do treści tego strategicznego dokumentu można składać TYLKO do przyszłego wtorku - 28 lutego 2017! Czyli konsultacje potrwają aż (sic!) tydzień.
Czas więc odłożyć na bok spory i zastanowić się, co powinno znaleźć się w tym Programie aby Radzyń zrewitalizować? (O to czemu robimy to w pośpiechu i mamy tylko tydzień na te propozycje zapytam potem).
Co ważne: rewitalizacja to nie tylko odbudowa i remont. To szerszy zakres działań. Wśród nich szczególną wagę mają działania wzmacniające społeczności, ich integrację i rozwój.
Co Waszym zdaniem jest w tej sferze w Radzyniu niezbędne? Czego brakuje aby za 10 lat to miasteczko było dobrym miejscem do życia? Piszcie w komentarzach, piszcie prywatnie albo dzwońcie do mnie. Chciałbym wnieść do tego dokumentu jak najwięcej treści i wniosków płynących od mieszkańców Radzynia.

UWAGA! W ramach konsultacji zaplanowano spotkania warsztatowe na których będzie można dodać swoje pomysły i wysłuchać innych (jak mniemam także odnieść się do nich). W piątek, 24 lutego o 14.00 w sali UM odbędzie się spotkanie na organizacji pozarządowych - będę na nim i ja - zapraszam. O godzinie 16.00, tego samego dnia, zaplanowano spotkanie dla przedsiębiorców. Natomiast we wtorek, 28 lutego o godz. 11.00, zaplanowano - również w formie warsztatów - spotkanie otwarte zamykające konsultacje. Bądźcie tam! Jak to bowiem napisano "na zachętę", na stronie internetowej urzędu, cytując burmistrza: - Pamiętajmy, że nieobecni nie mają racji. Jestem przekonany, że jeśli Was zabraknie w stosownym momencie będzie to przypomniane.


Ciekawostka z prezentacji (na slajdzie): "Należy wyeliminować możliwość realizacji wybiórczych inwestycji, nastawionych jedynie na szybki efekt poprawy estetyki przestrzeni, skupionych tylko na działaniach remontowych czy modernizacyjnych. Tym samym, istotne jest, by nie powstawały „pseudoprogramy” rewitalizacji, które nie służą rozwiązaniu problemów społecznych i strukturalnych w obszarze zdegradowanym, w jego otoczeniu i w całej gminie". Jak myślicie - w Radzyniu powstanie "Program" czy "Pseudoprogram"? Postarajmy się wspólnie aby jednak to pierwsze!

Linki dla bardziej zainteresowanych:
1. Prezentacja z wczorajszego otwartego spotkania informacyjnego
2. Fiszka projektowa (formularz zgłaszanego pomysłu)
3. Strona internetowa dotycząca Programu Rewitalizacji dla Radzynia Podlaskiego: http://www.rewitalizacjaradzyn.lfie.pl/
4. Relacja ze spotkania w UM