Kadr z filmu "Powstanie Warszawskie" |
Film oglądałem z myślą o prawdziwych ludziach. Nazwiska dziesiątków z rozpoznanych powstańców wymieniono na koniec. Myślałem o tym co czuli. O decyzji jaką podjęli oni i ich dowódcy - walcząc na barykadach. Wiedzieli, że "czerwoni" już blisko, a mimo to sami zdecydowali o swym losie. Mogli zwyciężyć - wierzyli, że to ma sens. Naiwnie czekali pomocy. Możliwość klęski, obecna od początku, odpychana, z czasem przytłaczała coraz mocniej. Po 63 dniach i kapitulacji, wielu z nich podjęłoby taką samą decyzję - bo to, co czuli przez dwa miesiące, swoboda decydowania o tym co robię z własnym życiem i jak umieram, to właśnie była Wolność.
Dziś nie musimy walczyć. Nie decydujemy o tym czy iść "w śmierć ot tak - Na Krótką Koszulę", czy siedzieć w piwnicy z portkami pełnymi strachu. Dziś nasze decyzje to, czy iść 25 maja na wybory i na kogo głosować - na łysego, wąsatego, czy pomarszczonego. Ależ to proste!
Podzielam opinię, że ciężko nie odnieść wrażenia, że za filmem stoi scenariusz. Obraz piękny, wzruszający i najprawdziwszy z prawdziwych. Twórcy świetnie rozładowali ciężkie emocjonalnie sytuacje i pobudzili do refleksji nad tym, co dla mnie jest w danej chwili problemem.
OdpowiedzUsuń