środa, 11 kwietnia 2018

Jak to Robert tańczy Mazurka, czyli tańczący z wyborcami

Euforia w szeregach opozycji, szok i niedowierzanie w urzędzie miasta, a w grupie alternatywnej Józefa Korulczyka chyba wręcz płacz i zgrzytanie zębów. Tak można skomentować 166 głosów Darka Bilskiego, 95 głosów mojego dawnego kolegi z LRA (A.D. 2014), a dziś z PiS, Przemka Nasta i 29 głosów (sic!) Kuby Hapki.
Nie mogę tu jednak nie odnieść się do postawy winowajcy całej tej sytuacji - Roberta Mazurka. I celowo używam wobec niego sformułowania 'winowajca'. Uważam bowiem, że ustępowanie z funkcji na którą powołali go mieszkańcy Radzynia w demokratycznym głosowaniu, na niespełna rok przed końcem kadencji, jest czynem niegodziwym. A szczególnie, kiedy robi się to tylko po to, aby objąć intratną synekurę opłacaną z publicznych pieniędzy tych samych mieszkańców.
Jedna rzecz to publiczny grosz, który Mazurek pobiera jako wynagrodzenie dyrektora ośrodka kultury (będąc osobą powołaną w drodze pozakonkursowej i z niewielkim doświadczeniem w temacie animacji kultury), a druga to kilkutysięczna kwota z budżetu, którą trzeba było wydać aby przeprowadzić wybory uzupełniające na jego miejsce w radzie.
W niedzielnych wyborach w okręgu nr 3, gdzie Robert Mazurek porzucił mandat radnego, przez kilka godzin pełniłem rolę męża zaufania. Zadeklarowałem być na miejscu i swoją obecnością czuwać nad prawidłowością przeprowadzanych wyborów. Praca ta miała charakter nieodpłatny. I teraz będzie dobre! Niech Państwo zgadną, kto pełnił odpłatną funkcję członka komisji, który podawał długopisy wyborcom głosującym nad wyborem następcy Roberta Mazurka? Oczywiście Robert Mazurek! Czy zarobił tam 200 czy 300 złotych to bez znaczenia. Na pytanie kim trzeba być, aby tak zrobić i za kogo trzeba mieć Radzynian, to sobie Państwo dopowiedzą sami. Ja wiem jedno - trzeba nie mieć wstydu!
W całej tej sytuacji wisienką na torcie był fakt, że kilka minut po otwarciu lokalu wyborczego, o siódmej z minutami, pierwszym głosującym w wyborach na następcę Roberta Mazurka, był nie kto inny jak uśmiechnięty i podchodzący do urny tanecznym wręcz krokiem, Robert Mazurek. A najlepszą puentą komentarz innego funkcjonariusza komisji. - Jeden głos już jest więc wybory mamy ważne.
Żałuję, że nie mogłem widzieć miny Roberta po ostatecznym podliczeniu głosów. Nie wiem czy był z siebie dumny i zadowolony z wyniku namaszczonego przez PiS Nasta.
Ale jednego muszę się dowiedzieć i proszę o pomoc Państwa. Czy Robert Mazurek, będąc prawą ręką, nogą i okiem Jerzego Rębka, jego wiernym klakierem i bulterierem, spełnił w ciągu trzech lat obietnice, które składał startując do rady? Dla ułatwienia załączam ulotkę kandydata Mazurka z 2014 roku.
cdn.
Post scriptum: Ulotka jest w całości. Warto zwrócić uwagę na jej rozkładówkę gdzie Robert chwalił się jak wiele turystycznych i sportowych imprez zrobił. Oczywiście większość za nasze, czyli publiczne pieniądze. Szanowni Państwo! Chciałbym się mylić, ale na moje oko przed jesiennymi wyborami w tej ulotce znajdzie się dzisiejsza ramówka Radzyńskiego Ośrodka Kultury, który wszystko co organizuje, organizuje za publiczne pieniądze. Miejcie więc świadomość, że również za Wasze pieniądze, kampania trwa!

czwartek, 5 kwietnia 2018

O polityko!

Od pierwszego kwietnia minęło już dni kilka. Czas stanąć w prawdzie. Czym była informacja, którą opublikowałem na swym facebook'owym profilu?


Euforia i niedowierzanie
Coming out i postawa, którą zadeklarowałem na prima aprilis, są z jednej strony oparte o fakty. No bo rzeczywiście sporo osób pyta i dopinguje do startu, Radzyń zarządzany jest chaotycznie i bez wizji jego rozwoju, a wiele młodych osób czeka na lepszy czas - widząc, że wokół burmistrza brylują głównie bierni, mierni, ale wierni. Stąd u niektórych moja deklaracja wywołała reakcje bliskie euforii. Przepraszam Was za zawód jaki Wam dziś sprawiam, wycofując się z pierwszokwietniowych słów. Bo patrzę też na to z drugiej strony. I myślę, że gdybym słuchał tylko tych przyjemnych, pochlebnych głosów i dał tym samym upust swej próżności i przerosłemu ego, to nie mogłoby to skończyć się dobrze. Każdy drugi, trzeci i kolejny kandydat, który stanie naprzeciw burmistrza Rębka zwiększa jego szanse na drugą kadencję. Burmistrzowanie Jerzego Rębka jest słabe jeśli chodzi o umiejętność współpracy z ludźmi i uwikłanie miasta w kolejne procesy sądowe, a także nieudolne, pozbawione pomysłów na rozwój Radzynia, które inspirowałyby kogokolwiek poza klakierami. Ale włada on sztabem dyspozycyjnych urzędników i dziesiątkami tysięcy złotych publicznych pieniędzy na promocję Radzynia (czytaj burmistrza) w Radzyniu. Nie miał też skrupułów w wykorzystaniu wiary i kościoła dla zdobycia władzy i nie będzie ich miał, aby ją utrzymać.

Burmistrz, "dwór" i kawa przy fortepianie
Widząc to wiem, że ktokolwiek myśli dziś odpowiedzialnie o przyszłości Radzynia, powinien ponad swoje ambicje postawić konieczność odsunięcia tego człowieka od sterów łódeczki z białym niedźwiedziem na banderze. Nie trafiają do mnie (w sumie rzadko słyszalne) argumenty, że poprzednicy też marnotrawili publiczne pieniądze, też zatrudniali pociotków i przegrywali procesy sądowe, a w ich efekcie wypłacali z naszych pieniędzy odszkodowania. Chcieliśmy zmiany, a teraz ma nas cieszyć, że jest tak jak było? Burmistrz zarabia kilkanaście tysięcy złotych miesięcznie, ale w obliczu finansowej zapaści miasta, którą promował, nie oddał nawet ułamka swych, najwyższych na jakie pozwala ustawa, zarobków. Otoczył się "dworem" zarabiającym kolejne dziesiątki tysięcy, zatrudniając na wysokich stanowiskach osoby nieprzygotowane do pełnionych funkcji, a często też ich rodziny. Nie ma dobrego pomysłu na pałac Potockich, bo barokowa kawiarnia z fortepianem, obok archiwum i szkoły muzycznej to nie jest dobry pomysł, choć kosztował nas ogromne pieniądze wydane na zewnętrzną firmę. Setki tysięcy złotych wydaje się na propagandę sukcesu i coroczne (!) nasadzenia kwiatów, a jednocześnie oszczędza na dzieciach w miejskich przedszkolach, a co za tym idzie, również w przedszkolach niepublicznych, bo proporcjonalnie obcina się im dotacje.

O wszystkich tych wadach zarządzania Radzyniem można by mówić długo, ale można też jednym zdaniem. Jerzy Rębek jest złym burmistrzem. Trzeba wznieść się ponad własne ego oraz ambicje i działać wspólnie w celu zakończenia jego smutnego panowania.

Co może zaczekać?
Ale jest jeszcze jeden argument, może nawet najważniejszy. W pełni dotarła do mnie jego siła, kiedy kilka dni temu siedziałem ze swą córeczką Zuzią przy kawiarnianym stoliku i poprosiłem aby narysowała dla mnie nasz rodzinny portret.
Na rysunku, poza tym, że najbrzydszy, jestem też największy i swymi ramionami otaczam ją i jej braciszka Jasia. Moje ręce to ich parasol, skrzydła, bezpieczeństwo i wsparcie. Gdybym został burmistrzem, a mimo sporej dozy nieprawdopodobieństwa musiałbym jednak założyć, że mogłoby to się udać, moje dzieci na 4 lata miałyby tatę ciągle w pracy. Dziś mają prawie 5 i prawie 3 lata. Być może Radzyń nadrobi kiedyś dzisiejszy marazm, błędy Rębka i jego brak pomysłów. Ja tych lat, kiedy zabraknie mnie w życiu moich malutkich dzieci, nie nadrobię nigdy. I nic to, że o Radzyniu myślę jako o mieście, gdzie pokolenie moich dzieci powinno chcieć żyć i się rozwijać. Będzie im dobrze w każdym miejscu na Ziemi, o ile ojciec znalazł dla nich czas wtedy, kiedy go najbardziej w życiu potrzebowały. Zmienianie świata musi zaczekać.

Ale to, że nie mam własnego komitetu nie znaczy, że mówię "żegnaj, o polityko!". Sytuacja jest poważna, zamierzam działać i zachęcać do tego innych. Przede wszystkim głośno mówiąc o tym co jest w mieście robione dobrze, a co nieudolnie. No i wspierając tych, którzy dzieci już odchowali, myślą śmiało, mają sukcesy i z pewnością są w stanie poprowadzić to miasto lepiej niż robi to dziś "zaufane grono". Zatem mówię "do zobaczenia". I to już wkrótce!

wtorek, 20 lutego 2018

Grażynka, Jakub i wąsy Jacka

Mój komentarz do para-felietonu Jakuba Hapki pt.: "Grażynka".
[UPDATE: Artykuł został usunięty ze strony radzyninfo 23 lutego 2018. Jednak w internecie nic nie ginie. Tu przeczytasz tekst "Grażynka".]

Odczucia mam ambiwalentne, więc tekst powinienem zignorować. Zostałem jednak wymieniony z nazwiska, więc się odniosę. To nieprawda, że kiedykolwiek toczyłem z kimkolwiek spór dotyczący p. Grażyny. Ale wiem o jakiej sytuacji pisze autor. Chodzi o mój wniosek, aby na sesjach rady miasta Radzynia wysłuchania publiczne, czyli głos dla mieszkańców przenieść na początek sesji. Dziś mieszkańcy, którzy chcą zabrać głos na sesji w ważnych dla nich sprawach czekają czasem po 3-4 albo i więcej godzin. Miejsce na to jest bowiem na szarym końcu porządku obrad. To ewidentny brak szacunku dla ich czasu, bo nikt im za te godziny nie płaci - jak burmistrzowi i radnym. Jaki był efekt? Zarówno Przewodniczący jak i inni radni, w tym radni pseudo-opozycyjni, jak rzeczony Piekutowski, zdali się nie widzieć problemu. Nic to, że powoływałem się na dobre wzory innych miast i wspominałem, że byłoby to oddanie należnego szacunku tym, którzy w różnych sprawach, a nie z obowiązku, przychodzą na sesje. I wtedy właśnie J. Piekutowski powiedział, że moja propozycja rodzi zagrożenie, że osoby chore psychicznie będą to wykorzystywać, powołując się na p. Grażynę. Absurd! Ale odpuściłem, bo zauważyłem, że wniosek przepada. Dziś w felietonie bez puenty, w stylu "napiszę wszystko co wiem i co myślę, że wiem o..." J. Hapka żartuje sobie z p. Grażynki, a przywołując moje nazwisko dowodzi swej niewiedzy, czy wręcz ignorancji. Jeśli przemyślenia Jakuba Hapki to "alternatywa dla Radzynia" w wyborach uzupełniających do rady miasta, to taka w stylu ogolonych wąsów Jacka Piekutowskiego. Brawo!

PS. Może nie powinienem, więc robię to niechętnie. Tym bardziej, że J. Hapka jest autorem antologii felietonów radzyńskich autorstwa własnego i swych znajomych. Niemniej specjalnie dla niego podkreśliłem w swym komentarzu, czymś co również mógłbym mianem a'la felietonu określić, puentę, czyli zaskakujące sformułowanie podkreślające sens wypowiedzi lub utworu literackiego umieszczone na końcu. Tego, szanowny kolego, brakuje zwykle w Twoich "felietonach". Jakiejś własnej, odkrywczej myśli. Więc po co był ten tekst? Nie wiem.