Za rzadko zwalniam i pozwalam sprawom biec. Za rzadko siadam, przyglądam się im, myślę i odpoczywam. Efekty przyszły, powiedziały 'Hola!' i wysłały na dwa tygodnie na urlop... do radzyńskiego szpitala!
Oddział pulmonologiczny jest gościnny, a ja - weteran współdziałania z seniorami - czułem się tam jak za czasów tworzenia filmu 'Dziadki-dziatkom. Pamiętnik ze Starego Radzynia'. Średnia wieku 79 lat i ja jeden o połowę młodszy.
Leżałem więc, zdrowiałem i wreszcie miałem czas na przemyślenia.
Przez otwarte drzwi, nad którymi wisiał opłacony a nieoglądany telewizor, oglądaliśmy przemykające raz w lewo, raz w prawo, radzyńskie pielęgniarki. Pacjenci mogli leżeć spokojnie - one musiały mknąć w pośpiechu i to niezależnie od pory. Mój szacunek do ich zawodu, choć nigdy nie był mały, teraz wzrósł jeszcze.