niedziela, 24 stycznia 2016

Wszystko beton

(Felieton jest polemiką. Najpierw zapoznaj się z tym tekstem). 
Przeczytałem felieton Dariusza Magiera o skejtparku. Jak ze szmatki wyżąłem z niego uszczypliwości (gorliwy radny), przekłamania (na skejtpark faktycznie potrzebujemy 100 tys. a nie jak twierdzi autor 500) i uprzedzenia (sporty ekstremalne dla ekstremistów, knajpa z koncertem), i zrozumiałem, że autorowi w zasadzie nie podoba się radny Jakub Jakubowski, czyli ja. A co za tym idzie, każda moja postawa, wniosek i inicjatywa. Ma do tego prawo. 
Już miałem temat zostawić, zamknąć przeglądarkę i zająć się gotowaniem dżemu z dyni i jabłek, kiedy moją uwagę przykuło, że ktoś ten tekst w Internecie udostępnił, a do tego emocjonalnie skomentował, nie zgadzając się ze stawianymi w nim tezami. Jako że była to osoba młoda, postanowiłem przybić jej piątkę i - mimo pewnej niechęci - napisać do artykułu polemikę. Tak powstał ten tekst.
***
Panie Dariuszu! Zadziwię Pana. W istocie to się z Panem zgadzam!
Bo rzeczywiście nikt nie wie ilu jest w naszym mieście potencjalnych użytkowników skejtparku. Tak samo jak nikt nie wie ilu mieszkańców naprawdę chce czytać gazetkę burmistrza albo wydawane przez Pana książki o komunizmie, lub choćby uczestniczyć w koncertach organizowanych przez ROK. Przepraszam! Z Pana książkami i koncertami w ROK to jednak wiadomo. Czytelników i słuchaczy jest dokładnie tylu, ilu gotowych wyłożyć na ten cel pieniądze. Zgodzi się Pan? Podobnie rzecz ma się z knajpą, która tak bardzo Pana uwiera. A dlaczego uwiera to rozumiem i napisałem o tym we wstępie. Rozumiem Pana zgorzknienie. To takie nasze, polskie - jak się coś komuś udaje to niektórych uwiera.
Nikt nie wie ilu jest w Radzyniu skejterów. Wiemy natomiast, że zebrali 570 podpisów pod petycją o utworzenie skejtparku. Naturalnie 570 osób nie jeździ na deskorolkach. Oni popierają tę inicjatywę - chcą budowy skejtparku, chcą tam przychodzić, spotykać się, jeździć, patrzeć jak inni jeżdżą i rozbijają sobie kolana. Może Pan tego nie rozumieć. Obawiam się, że tak jak czasy PRL, tak i skejtpark kojarzy się Panu tylko z betonem.
Ale wie Pan co powiem na koniec? Jest sposób na to aby przekonać się ile osób w rzeczywistości chce aby publiczne pieniądze wydać na skejtpark, siłownię na świeżym powietrzu, kosze na psie odchody albo nowe ławki, latarnie i kamery w parku. Partycypacja! Współudział mieszkańców w podejmowaniu decyzji na temat takich wydatków. Budżet obywatelski! To nie wymaga żadnych dodatkowych pieniędzy. Trzeba tylko ustalić jak duży fragment tego co mamy, rozdysponują w głosowaniu mieszkańcy. I tak Burmistrz nie musiałby wciąż tłumaczyć, że na wszystko brakuje, tylko na to co jemu i jego zwolennikom potrzebne pieniądze znaleźć się muszą. Pan mógłby zająć się zwalczaniem komunizmu a ja mógłbym spokojnie myśleć o koncertach w Kofi&Ti. Wszyscy razem zajęlibyśmy się zwalczaniem bezrobocia, wyznaczaniem nowych perspektyw i prokreacją ku poprawie sytuacji demograficznej - największymi problemami Radzynia, jakie Pan w swym profetycznym uniesieniu zdiagnozował, i którymi powinniśmy się, Pana zdaniem, li tylko zajmować.
Młodym skejterom raz jeszcze gratuluję i przybijam piątkę, choć wcale nie wiem jak wielu z Was będzie w 2017 roku jeździć na nowiutkim skejtparku. Dżem ugotowałem w międzyczasie. Wyszedł pyszny!

Poniżej: tekst z którym polemizowałem w formie obrazka, jakby link nie zadziałał.