wtorek, 26 października 2010

Zapiać, gęgać, kwiczeć

W bliskim sąsiedztwie wystawiono mi niedawno ładną całkiem kamienicę. Ulica Warszawska w Radzyniu Podlaskim to, na przestrzeni 200 metrów od kościoła Św. Trójcy, ścisłe centrum miasta. Kamienica w swej formie wpisana została zatem w otoczenie (po części stare i zabytkowe). I tu bajka mogłaby kończyć się szczęśliwie. Niestety – kamienicę przeznaczono pod wynajem i handel. 
A co robią dzisiejsi najemcy i handlarze, kiedy to jedynie na formę budynku trzeba mieć zezwolenia, a kształt umieszczanych szyldów i reklam wszyscy wpływowi mają w d%*!e? Reklama dźwignią handlu – zafajdają więc fasadę banerami, a co – wyskoczy ktoś? Reklama kwiczeć ma! I tak mieszkamy w chlewie, przyszłość widzimy jak świnia niebo, a sensownych zdań słuchamy jak świnia grzmotu.

poniedziałek, 11 października 2010

Bardzo długie zaręczyny

Zanim zostałem mężem swojej żony wielokrotnie próbowałem wyobrazić sobie nas za następnych pięć, dziesięć i pięćdziesiąt lat. I udawało się to! Czułem tę przyszłość i odnalazłem się w niej. Dziś jesteśmy już razem wiele lat, a mój obraz wspólnej przyszłości, choć zmienia się, to wciąż bliski jest ówczesnej ostrości, jest równie dobry i optymistyczny.
Czy w ten sposób można pomyśleć o miejscu? Znaleźć się gdzieś, poznać budynki, place, ulice, mieszkańców i ich historie, a potem wyobrazić sobie siebie w tym za lat pięć, dziesięć i pięćdziesiąt?
Kiedy wyobrażałem sobie przyszłość moją i żony wiedziałem już, że jest wspaniałą osobą, obdarzoną dobrym charakterem, zdolną i czułą. Tego oczekiwałem po kobiecie z którą chciałem spędzić życie. Poznałem jej potencjał, dodałem co dobrego mogłem dać od siebie i zaczęliśmy krok po kroku budować to co sobie wyobraziłem. A może wspólnie sobie to wyobraziliśmy?