czwartek, 27 marca 2014

Obłudnicy Narodowej Retoryki

Byłem przekonany, że nie będzie potrzeby pisać tego tekstu. Do poruszenia tematu zachęcił mnie jednak jeden z fejsbukowych przyjaciół. "Aby zło zatriumfowało, wystarczy, by dobry człowiek niczego nie robił" - napisał. I dał do myślenia.
Z zaciekawieniem obserwuję więc od tygodni całe to napinanie muskułów różnych obłudników kryjących swe oblicza za podniosłymi hasłami, z którymi utożsamia się nie tyle prawica, co wielu różnych prawych ludzi. Obłudnicy ci chcieliby je zawłaszczyć dla siebie. Bóg, honor, ojczyzna, duma, naród, patriotyzm, wielkość - to niektóre.
Obłuda to, po Janie Pawle II i w dobie pontyfikatu Franciszka I, iść ulicami miasta w religijnym marszu z nienawistnymi hasłami na ustach. Obłuda to kontestować ład państwa w którym żyjemy, będąc od lat i nieustannie pracownikiem budżetówki. Obłuda to być drobnym leniwym pijaczkiem, a do innych mieć pretensję o swój byt. Takich sympatyków tego ruchu znam w naszym mieście. Hipokryzja króluje w tym dziwnym towarzystwie, gdzie na pokazowy sztandar wyciąga się bohaterów, a w codziennym życiu i knajpianych rozmowach pluje na drugiego człowieka.
Radzyń to małe miasteczko. W takim miasteczku obłuda jest czytelna jak wielkie litery w książeczce do nabożeństwa mojej słabo widzącej babci. Na nic pokrzykiwania, na nic mundury. Po czynach poznamy co to za drzewo i jakie rodzi owoce. Gruszki na wierzbie, czy figi na oście.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz