czwartek, 6 marca 2014

Człowiek roku

Plebiscyt Wspólnoty dobiegł końca. Gdzieś tu obok ogłoszono wyniki. Zaszczytne trzynaste miejsce chciałbym dedykować przyjaciołom i rodzinie, choć tego kto oddał na mnie swój głos nie wiem. 
Nikogo o to nie prosiłem - pompowanie kół robię tylko przy sezonowej wymianie opon (to wkrótce!) - ilość głosów mówi mi więc co nieco.
Nominacja była miłą łaskotką, a głosowanie zabawą dla czytelników, przyczynkiem do dyskusji na internetowym forum i tematem jednego felietonu na portalu trzecich pokoleń. Na forum bito w tyłki jednych, w felietonie dostało się innym. Mnie oszczędzono, więc poszerzam swą dedykację o anonimowych forumowiczów i autora felietonu.
Szczęśliwie, kiedyś ze szkolnej wycieczki przywiozłem sobie jakiegoś świątka wyrzeźbionego z kory. Mam więc w domu statuetkę i dałem zaoszczędzić na esemesach sobie i znajomym. Przykro mi tylko trochę, że tym samym nie dałem zarobić Wspólnocie, która publikuje moje teksty. Mam nadzieję, że tych pięćdziesiąt kilka głosów - o ile sami ich nie wpisali, żeby mi nie było przykro - zrekompensuje im poniesione koszty. Oby!
A teraz co usłyszałem na mieście! Radzyński plebiscyt powinien wygrać prawdziwy człowiek ROKU. Nie wiecie kogo mam na myśli? To nie kucharka, sklepikarka, czy pan z warzywniaka. Nie nauczycielka i nie bibliotekarka. ROK jest w Radzyniu jeden. Sęk w tym, ze ludzie ROKu mają dar pokory i wychylają się nie. Tak słyszałem...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz