czwartek, 13 lutego 2014

Pałac psu na budę

Dziś nie będzie miło. Temat stary, poważny i bolesny. Pałac Potockich. Od 2010 roku stowarzyszenie "Stuk-Puk", któremu prezesuję, ma w nim swoją siedzibę. Kilka dni temu dostałem informację, że razem z roztopami, które nadeszły w drugim tygodniu lutego, nadszedł dla nas czas na wyjście.
Czas się wynosić i oddać klucze gospodarzowi. Do sali, w której wielokrotnie organizowaliśmy wydarzenia wdarła się ogromna ilość wody. Parkiet się poskręcał, a nas na kolejne malowanie ścian i cyklinowanie podłogi nie stać. Dach przeciekał od dawna. Wiedzieli to wszyscy, którzy tam bywali i robili poważne miny. Widzieli włodarze, widział konserwator, widzieli również wszyscy radni i bezradni, którzy choć czasem gdzieś bywają, słuchają i obserwują. Poważna mina i zatroskanie, bez konkretnego planu i działań, zdają się jednak tylko psu na budę. Psu na budę debaty, z których nic nie wynika i propozycje rzucane na wiatr, które realizować ma "ktoś". Psu na budę zwody, odbijane piłeczki, udawane przetargi, przejęcia przez miasto i pozostawianie we własności skarbu państwa. Bez gospodarza, który wyznaczy dla pałacu przeznaczenie i będzie miał odwagę go bronić, nadaję się on tylko psu na budę. Dziś takiego gospodarza nie ma nasz biedny pałac i prędko mieć nie będzie. Bronią go dwa psy ogrodnika. Jeden chory na brak budy, szczeka zajadle, drugi ospały. Z zapaścią jednak pałac nasz czekać nie będzie. Spieszmy się w nim bawić, tak szybko gnije.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz