czwartek, 4 czerwca 2015

Co po Grocie?

Zdobyłem ostatni numer Grota. Smutny numer, z ciemną okładką i bez słowa pożegnania. Pozornie nic w nim końca nie zapowiada, a jednak wszyscy wiedzą, że właśnie nadszedł. Nie sposób polemizować z faktami które stały za złą kondycją w jakiej znajdowała się gazeta. Zbyt wysokie koszty, ograniczenie społecznej i kulturalnej misji pisma, polityczny gorset wynikający z podziałów w radzyńskiej kulturze i innych przestrzeniach miejskiej tkanki - to wszystko wymagało naprawy. Ale żeby tak nagle? Jednym ostrzem gilotyny ściąć dwie głowy i 18 lat dorobku? To jeszcze odwaga, czy już przejaw braku szacunku wobec poprzedników i po prostu wszystkich myślących w inny sposób? Może wystarczyło stworzyć gazecie nowe ramy i wyzwania, które pozwoliłyby poprawić jej stan, wizerunek i ograniczyć koszty? Jak z nieułożonym i krnąbrnym psem, który w zapewnieniach hodowcy miał być przyjacielem rodziny, wiernym i pokornym towarzyszem spacerów, do tego czystym i jedzącym bardzo niewiele. Co zrobić, kiedy okazuje się, że cały czas warczy, śpi na kanapie, śmierdzi i okropnie dużo żre? Wywieźć do lasu, uśpić? A może zatrudnić trenera, który popracuje nad jego ogładą (Paweł Żochowski - nowy dyrektor ROK - mógł nim chyba być?), a samemu zastanowić się jak najlepiej wykorzystać wszystkie atuty jakie posiada? (Niezależnie od tego jak ich mało).
Natura nie lubi próżni. Wszyscy, którzy lubili Grota i jego lepsze strony być może będą jeszcze mieli co czytać. Wróble ćwierkają, że przynajmniej w kilku głowach pojawiły się różne pomysły. Wszystko wskazuje więc na to, że z wielu realnych problemów, jakie gnębiły Grota, diagnoza o wyczerpaniu formuły jest chybiona. Tylko co wypełni tę lukę? Co po Grocie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz