środa, 25 czerwca 2014

Miasto na dwóch kółkach

Sezon letni w pełni i wystarczy wyściubić nos na zewnątrz aby dostrzec, jak wiele osób zamieniło dwie nogi na dwa kółka (i nie myślę tu o inwalidzkich wózkach) albo - jeszcze lepiej - cztery kółka na dwa. Na rowerach śmigają dzieci, młodzież i starsi. Pod szkołami w niektóre dni brakowało miejsc. Jeżdżą biedni i bogaci - na starych wigrusach i nowiuśkich pachnących rowerach miejskich. Chłopcy skaczą na beemiksach, a hipsterki z gracją przemierzają ulice na pastelowych damkach.
Prawdopodobnie widziano nawet jednego radnego jak jechał rowerem - znaczy jeździć umie! Na własne oczy widziałem na rowerze radzyńskiego starostę.
Nie chcę - choć się narzuca - mówić tu o korzyściach dla zdrowia, jakie z jazdy na bicyklu płyną. Skupię się na korzyściach społecznych, bo tych doświadczamy dużo szybciej i to one mogą zachęcić do skorzystania z roweru pozostałych.
Jedziesz rowerem, wiatr smaga policzki i ramiona, a na chodnikach mijasz sąsiadów i znajomych. Niby jadąc samochodem też ich mijasz, ale sytuacja w aucie przypomina sytuację żaby w kartonie po butach. Ze środka widać troszkę - zależy ile dziur na powietrze. Z zewnątrz nic, chyba że uchylisz wieko.
Z roweru możesz się uśmiechnąć, machnąć na powitanie, krzyknąć "dzień dobry!" - jesteś z ludźmi. Niby nic, a robisz tak dużo. Najłatwiej to zauważyć na radzyńskiej rowerowej ścieżce - zwanej bulwarem nad Białką. Chcecie się dowiedzieć o co chodzi? Wyciągnijcie rower z piwnicy, pożyczcie od sąsiada i w drogę. Może spotkacie kogoś, z kim dawno nie rozmawialiście? Jeśli zaś jeździcie to pewnie dobrze wiecie o czym tu wypisuję - może nawet nie tracicie czasu na czytanie tego tekstu?

1 komentarz:

  1. Kuba, świetnie że poruszyłeś temat rowerów. Ostatnio coraz więcej ludzi jeździ rowerami, tylko szkoda, że nikt nie zainteresuje się faktem, że na całej ulicy Ostrowieckiej nie ma ani jednego stojaka do zaparkowania i przypięcia roweru, co najwyżej można spotkać się z kartką na niektórych sklepach "PROSZĘ NIE OPIERAĆ ROWERÓW O WITRYNĘ OKIENNĄ". Jeśli pogoda pozwala, oprócz rekreacyjnych przejażdżek rowerem używam "dwóch kółek" do jeżdżenia do pracy. Koszmar zaczyna się, gdy okazuje się, że muszę poczynić jeszcze drobne zakupy. Najbliższy stojak na rowery znajduje się obok poczty i jeszcze jeden przy budynku po dawnej przychodni. Zdarza się, że cały zajęty. Miło by było gdyby ktoś pomyślał o ułatwieniu życia rowerzystom.

    OdpowiedzUsuń