Dwór w Milanowie |
Pretekstem do tego felietonu jest bliskość w jakiej Milanów się znajduje i jego urok, a zarazem fakt, że jest nam w powiecie radzyńskim prawie w ogóle nieznany. Podobnie ludzie - animatorzy kultury, malarze i fotograficy. Tylko 25 kilometrów dalej, na rejestracjach samochodów zmienia się jedna litera i to tylko o jedną kreskę - zamiast LRA czytamy LPA, a ludzie już całkiem nowi i nieznani. W jednej chwili okazuje się jak wiele ciekawego nam ucieka, kiedy tak mocno skupiamy się na tym co u nas i wokół nas.
Postępując schematycznie pomyślimy - Milanów, tak blisko, co ciekawego może nas tam spotkać? Warto jednak sprawdzić i przekonać się jak uroczy park znajdziemy przy szkole i w jak malowniczym dworze się ona mieści. Warto przespacerować się uliczkami i obejrzeć drewniane chałupy - piękne i znikające bezpowrotnie z podlaskiego krajobrazu. Warto wsłuchać się w mowę ludzi, popatrzeć na ich życie.
Takich zachwytów mamy wokół siebie mnóstwo i w błędzie żyją ci, dla których synonimem wypoczynku jest wyjazd do Zakopanego albo do Łeby. Tam tylko czekają, żeby ich obedrzeć z grosza, wyprać poszewki, niedbale umyć widelce i przyjąć następnych letników. A wiecie jak wybornie smakują obiady gotowane przez kucharki z Milanowa?!
Dlatego też ja rok w rok powtarzam, że dziwi mnie to, że tak mało chętnych jest do uczenia się w liceum. Piękne miejsce... Kiedyś, jak jeszcze byłam tam uczennicą przyjechała do mnie koleżanka ze stolicy. Kiedy pokazałam jej moje (wtedy jeszcze) LO oczy zrobiła i powiedziała, że wiele by dała, aby uczyć się w takim miejscu, a nie w miastowym molochu. Tam jest klimat, tam jest to COŚ czego gdziekolwiek indziej brakuje...
OdpowiedzUsuń